top of page
  • Brad Spangler

Wierny i oddany czy pracoholik?

Mając niewiele ponad dwadzieścia lat, rozpocząłem nową pracę jako kierownik sprzedaży w dużym centrum fitness znajdującym się w pobliżu mojego rodzinnego miasta. Chciałem się wykazać i chciałem zrobić wszystko, aby odnieść sukces na nowym stanowisku. Przez następne 8 miesięcy pracowałem ponad 70+ godzin tygodniowo bez dnia wolnego. W społeczeństwie mamy tendencję do nazywania kogoś takiego „pracoholikiem”. Na szczęście obudziłem się i zdałem sobie sprawę, że to nie było życie, jakim chciałem żyć. Niestety dla wielu wydaje się to zbyt znajome.


Przyznaję, że zdarzają się sezony budowania, w których wydaje się, że trzeba pracować dłużej i poświęcać na rzecz pracy czas przeznaczony dla rodziny, ale jeśli te sezony zamieniają się w lata, to „Houston, mamy problem!” Wszyscy słyszeliśmy historie odnoszących sukcesy prezesów, którzy zbudowali wielomilionowe imperia po latach ciężkiej pracy i wielkich poświęceń. Niestety ich sukces w biznesie i uzależnienie od pracy często są ceną rozbitego małżeństwa, urażonych dzieci i niskiego poziomu spełnienia.


Musimy również uważać – tendencje pracoholizmu wciąż wkradają się do kościoła i służby, często z tymi samymi skutkami. Po prostu lubimy używać innych określeń: „wierny” i „oddany”.

Im bardziej jesteśmy zajęci sprawami Królestwa, tym bardziej jesteśmy postrzegani jako wierni i oddani. Staramy się usprawiedliwiać odbijanie się tego na rodzinach, związkach i ogólnym samopoczuciu, przekonując siebie, że niedługo nadejdzie moment, kiedy w końcu będziemy wystarczająco wielcy, wystarczająco stabilni, wystarczająco zamożni, by robić wszystko, co odkładaliśmy. Ale Jezus powiedział, że jeśli nie jesteś wierny w małym, nie będziesz wierny w wielkim (Łk 16:10). Jeśli teraz nie uczysz się priorytetyzowania swojej rodziny, to gdy służba i twoje obowiązki wzrosną, wątpliwe jest, abyś wtedy priorytetowo traktował swoją rodzinę.

Jako misjonarz znam z pierwszej ręki presję, jaką posługa może wywierać na rodzinę. Dlatego chcę dać Ci praktyczny krok, który wszystko całkowicie dla mnie zmienił. Pod koniec 2020 roku moja żona i ja poświęciliśmy czas na napisanie osobistego planu życia. W ramach tego planu życiowego zaczęliśmy od napisania własnego nekrologu - o czym pragniemy, aby nasi najbliżsi przyjaciele i członkowie rodziny pamiętali o nas podczas naszych pogrzebów. Zapisaliśmy nie tylko to, co już zrobiliśmy, ale to, co chcemy zrobić do tego czasu. Wiem, że to może zabrzmieć makabrycznie, ale w rzeczywistości było to bardzo głębokie. Pomogło nam określić, jakie rzeczy w życiu są naprawdę ważne dla nas i naszego dziedzictwa.


Kiedy skupiasz się na końcu, pomaga ci to określić, czemu powiesz „tak” i czemu powiesz „nie”. Pamiętaj, że za każdym razem, gdy mówisz „tak” czemuś, mówisz również „nie” czemuś innemu. Sporządzenie planu życia i przeglądanie go co tydzień pomogło mi usunąć pewne rzeczy z mojego życia, które na pierwszy rzut oka wyglądały bardzo dobrze, ale ostatecznie nie prowadziły mnie tam, gdzie chciałem iść. Chociaż w moim życiu jest to wciąż praca w toku, pozwoliło mi to poświęcić więcej czasu na relacje, które najbardziej cenię.


Jeśli jesteś osobą w służbie, która złapała się w niekończący się cykl bycia pracoholikiem zamaskowanym etykietą „wierny” i „oddany”, zachęcam cię do poświęcenia czasu na napisanie swojego nekrologu. Zastanów się, czym chciałbyś się podzielić i o czym pamiętać, w momencie śmierci. Następnie poświęć czas na modlitwę i strategicznie poszukaj sposobów, dzięki którym możesz zacząć priorytetyzować swoją pierwszą i najważniejszą służbę — swoją piękną rodzinę.



コメント


bottom of page